21.05.2025
Dzień dobry:) Witam Was w pierwszy, od dłuższego czasu, słoneczny, piękny dzień. Znów trochę odwlekałam pisanie, jak czegoś mi się nie chce to mam zawsze na poczekaniu milion wymówek, najpierw to są bardzo poważne sprawy, które mnie od tego pisania ( lub innej czynności) odrywają, jak przestanę wymyślać i się okłamywać to właśnie wychodzi na to, że są to zwykłe wymówki. Jednak powiem Wam, że staram się wykorzystywać jedną ze swoich wad w sposób konstruktywny, a mianowicie przekorę. Bardzo często kiedy coś muszę, to mi się właśnie nie chce, jak coś robię to potem rutynowo i żeby broń Boże nic się w tej rutynie nie zmieniało, jak mi ktoś powie, że coś powinnam to uuuu..."co muszę, co muszę...ja k...a nic już nie muszę", ktoś mi powie, że najlepiej iść w prawo to ja dawaj w lewo itp. itd... Tak przynajmniej było do czasu terapii, takie trochę pijane myślenie, niedojrzałe, które nadal mi nieraz towarzyszy. Teraz gdy mi się nie chce to nieraz im bardziej, tym bardziej sama na siebie psioczę i ruszam tyłek. Zaczęłam wstawać dużo wcześniej rano żeby sobie poćwiczyć, iść do pracy dłuższą drogą i się poruszać, wczoraj poszłam z kijkami zupełnie nową nową trasą, bo stwierdziłam, że zawsze idę tą jedną jak jakaś zaprogramowana maszyna i w ostatniej chwili odbiłam w drugą stronę, nigdy za tyle lat tamtędy nie szłam a to bardzo popularny szlak pieszy i rowerowy. Powiem Wam, że widoki cudne i warto było zmienić trasę:)), muszę to robić częściej. Podobnie dziś właśnie z pisaniem, na przekór wymówkom usiadłam i piszę, i nie żałuję. Dziś chciałam popisać trochę o przeszłości, tej trochę dalszej, sprzed picia.
Moja terapeutka zaczęła poruszać te tematy, moje dzieciństwo, relacje z rodzicami, relacje sprzed małżeństwa, co mnie zainteresowało w moim byłym mężu. Pomimo tego, że teraz mam naprawdę dobry czas, dużo energii, dużo motywacji do działania, to jak się cofam myślami tak daleko to czuję taki żal, smutek. Mam wrażenie, że żal mi siebie, żal mi tego dziecka, tej nastolatki i tej dziewczyny, która w ciąży pomimo wielu wątpliwości ten ślub wzięła. Nie chodzi mi o użalanie się, że mogłam tego nie robić, nie, jest mi siebie tak po prostu szkoda, tak patrząc wstecz, nawet to powiedziałam mojej terapeutce, cała ta droga, którą przeszłam prowadziła do uzależnienia, może mogło być inaczej ale nie jest. Przypomniałam sobie niektóre sytuacje sprzed poznania mojego byłego męża, ja chyba nigdy nie czułam się akceptowana, godziłam się na wiele rzeczy żeby właśnie się tak poczuć, żeby ktoś mnie chciał i lubił. Biedna, brzydka dziewczyna, która nie zasługuje na nic dobrego, a jak już się trafi to trzeba zrobić wszystko żeby to utrzymać, nawet jeśli rani. Na koniec usłyszałam też od terapeutki, że na tamten moment nie umiałam inaczej, że to nie znaczy, że jestem zła- i wtedy się poryczałam. Jedno słowo: zła, i jakoś tak mnie ruszyło, chyba tam gdzieś głęboko tak się czuję, że przez złe decyzje jestem zła, mimo tego, że mój rozum wie, że to nie prawda, że decyzje były błędne może nie złe, a nawet kilka złych nie znaczy, że ja jestem zła. Ale rozum to jedno a uczucia to drugie, mam taką wewnętrzną potrzebę bycia idealną, przez to, że mam "rysy na życiorysie" lub jak to mówią na mitingu koledzy mam też swój "piciorys", nie czuję się idealnie, jak nie jestem idealna to mnie nie polubią, to nikt mnie nie będzie chciał itp. itd.
Szczerze to trochę mnie przeraziło ile jeszcze mam nie przerobionych tematów, uczuć, żali, lęków, wiem, że przede mną jeszcze dużo pracy nad sobą, że właśnie to , że mnie to przeraża muszę się z tym uporać. Nie..wróć.. chcę się z tym uporać, moje picie nie wzięło się z powietrza, jako dorosła odpowiedzialna, ale też zdrowo stuknięta:)) podkreślam zdrowo:)) alkoholiczka będę o siebie dbać, a to oznacza rozbrojenie wszystkich bomb, które mogłyby mnie przy wybuchu wepchnąć w dół, z którego wyszłam. Kolejne słowa, które cisną mi się na usta jak myślę o przeszłości i o pracy nad nią to: zgadnijcię:)) No oczywiście, że: nie chce mi się... naprawdę nie chce mi się mieć doła, płakać, uświadamiać sobie pewnych spraw, na samą myśl o tym to nadal wzięłabym gumkę i wszystko oprócz dzieci wymazała. Ponieważ tak się nie da, na przekór mojemu lenistwu będę nad tym pracować, bo jak ostatnio nawet pisałam, to czego najbardziej mi się nie chce lub czego się najbardziej boję stwarza mi największe możliwości rozwoju i zawsze wychodzi mi to na dobre. Na dziś tyle, dziś mam trochę pracy też przed sobą, pójdę pewnie na basen, wieczór może z książką jak się uda, taka moja rutyna, chociaż coraz częściej sobie coś tam zmieniam:) Trzymacie się trzeźwo i do następnego spotkania:))
Anna
Komentarze
Prześlij komentarz