09.04.2025- Zmiana
Dzień dobry moi drodzy:) Witam Was ponownie po dwutygodniowej przerwie. U mnie wszystko dobrze, życie płynie w miarę spokojnie, bez sensacji i kryzysów, ale też bez nudy i z dużą dawką energii. Ostatnio się zastanawiałam nad tym, skąd, oprócz oczywiście kontaktu z ludźmi, mam tyle energii, wymyśliłam nawet, że to pewnie przez to, że jem wit. D :) Być może to też ma jakieś znaczenie, ale w dużej mierze, bardzo dużej, to zasługa mojej abstynencji i życia w trzeźwości.
Nawet to zdjęcie na górze idealnie oddaje moje samopoczucie w czynnym nałogu i moje samopoczucie teraz, po ponad roku bez alkoholu. Dodałam sobie dziś obok daty tytuł, bo mimo tego, że zmieniam się od zeszłego roku, to dopiero teraz tak zupełnie obiektywnie zaczynam odczuwać i zauważać przede wszystkim, to, że się zmieniłam i nadal zmieniam. Kiedyś wydawało mi się, że nic nie ma sensu w moim życiu, że wszystkie szanse i okazje przegapiłam i zmarnowałam, nic mnie nie cieszyło, nawet alkohol dawał ukojenie na chwilę a potem częściej pogarszał nastrój niż polepszał. Ostatnio na mitingu była czytanka o "gwiazdce z nieba", utkwiło mi to w głowie. Wiecie o ilu i jakich gwiazdkach ja marzyłam? O innym życiu, innym mężu, innej pracy, innym domu, innej figurze, innych ubraniach, o wszystkim innym niż miałam, innym czytaj "lepszym", w tych marzeniach tylko dzieci były te same, te, które mam i tylko ich nie zmieniałam, zmieniałam w nich nawet albo przede wszystkim siebie. W moich marzeniach byłam pewna siebie i przebojowa, odnosiłam sukcesy, wszystko było idealne, największym problemem było jednak to, że było to tylko w marzeniach. Nic nie robiłam, absolutnie nic, żeby spełnić chociaż jedno swoje marzenie, a kiedy nawet spróbowałam a bliscy mi zaczęli podcinać skrzydła, ja nie umiałam postawić na swoim i zawalczyć, odpuszczałam szybko.
W momencie, w którym moje picie przejęło władzę nad moim życiem to już była równia pochyła w dół, pod koniec umiałam tylko się dobijać, użalać nad sobą, nienawidzić i zazdrościć. Byłam pełna żalu do świata i ludzi, i Boga oczywiście, bo nic nie ułożyło się tak jak ja chciałam, wręcz przeciwnie, moje życie stało się jedną wielką porażką. Byłam- nie wróć- czułam się jak ta pustynia na zdjęciu, kompletnie niepotrzebna i bezużyteczna, nawet widok jest przykry. Bez perspektyw na poprawę, patrząc na taki obrazek mało kto wierzy, że z tego coś kiedyś będzie. A jednak:) Nawet jeśli jeszcze nie czuję się tak i nie wyglądam jak ta łąka pełna maków, to zaczynam:) Zaczynam się rozwijać i kwitnąć, zaczynam sobie po takie niewielkie "gwiazdki z nieba" sama sięgać. Mam już inne życie, inną pracę, inny dom, nad figurą pracuję- schudłam 5 kg, więc coś zmieniam. W wieku 45 lat nauczyłam się pływać, najprawdopodobniej zacznę studia, staję się pomału tą wersją samej siebie o jakiej dawno temu, w innym życiu marzyłam. Zaczynam się też pomału doceniać, nie mówić, że mi się udało, ale że na to sama cały czas pracuję. Lubię ten stan, to uczucie pewności siebie, to zadowolenie z życia i z siebie. Czasem mam z tyłu głowy: co jak to się zmieni, co jak się pogorszy itp. Tłumaczę sobie, że wtedy postaram się to przetrwać, bo ponoć nic nie jest dane na zawsze, życie składa się z dobrych, szczęśliwych momentów ale też z tych smutnych i ciężkich.
Naprawdę pomaga mi też to, że się nie izoluję, że wychodzę na basen, na spacer, ostatnio z koleżanką byłyśmy w Leśnym Molo, takim w koronach drzew, też przełamałam swój strach, lęk wysokości i przestrzeni, położyłam się na tej siatce nad ziemią, przeszłam przez szklany most i taki ruchomy. Dawna ja stałaby z boku, uśmiechała się i kręciła głową, a w duchu zazdrościła innym, że tak dobrze się bawią. Jak tak sięgam pamięcią wstecz często właśnie stałam z boku, nawet nie próbowałam sprawdzić czy coś lubię czy nie. Teraz mam więcej odwagi i przede wszystkim chęci, nie zamieniłabym tego mojego życia na tamto dawne, chociaż przez to, że tamto było takie a nie inne, dziś doceniam to co mam, te drobiazgi też. Dziś tak może mało konkretów, trochę przemyśleń, ale tak poczułam potrzebę żeby się tym z Wami podzielić:) Na tym dziś kończę, postaram się niedługo do Was znów odezwać. Trzymajcie się trzeźwo:)
Anna
Komentarze
Prześlij komentarz