10.02.2025

 



                        Dzień dobry:) Witam Was ponownie w ten piękny, zimowy dzień, chociaż bez śniegu. Dziś mogę napisać, że dzień jest piękny bo znów pomalutku zaczynam dostrzegać te dobre chwile i rzeczy w moim życiu. Nie mogę powiedzieć, że wróciłam do tego wspaniałego stanu z czasu Świąt Bożego Narodzenia, ale co dzień jest coraz lepiej. 

                   W piątek, jak co tydzień, byłam na mitingu AA i nawet zabrałam głos, chyba zaczęło mnie trochę wtedy puszczać. Pojawiły się trzy nowe osoby, więc jak zwykle wtedy opowiadaliśmy o swoich początkach w AA i ogólnie zdrowienia. Czułam jakąś taką wewnętrzną potrzebę wypowiedzenia się i nawet stres z tym związany był jakiś taki mniejszy. Wróciłam myślami do czasu kiedy ostatni raz się napiłam, opiłam, do tego jaki przy tym towarzyszył mi kac moralny, wstyd, jak zrozumiałam, że to już nie przelewki. Powiedziałam jak ciężko mojej terapeutce było mnie namówić na terapię grupową, że gdyby mi nie powiedziała, że jest tam już jedna kobieta to pewnie bym się nie zdecydowała. Nie umiałam sobie wyobrazić tego, że będę w gronie facetów sama i będę opowiadać o sobie i swoim piciu. To było dla mnie nie do przeskoczenia. Powiedziałam im też o tym, że od jakiegoś czasu mam słaby okres, że nawet mojej terapeutce śmierdzi to nawrotem, że około dwóch tygodni temu, jak wracałam z mitingu otwartego, gdzie było tak dużo ludzi, że aż mnie to przytłoczyło, zaczęłam się zastanawiać czy na pewno mi to AA potrzebne, że niektórzy nie chodzą a przecież też nie piją i zdrowieją. Powiem Wam, że jak skończyłam mówić to aż tak odetchnęłam z ulgą, jakbym jakiś ciężar zrzuciła z ramion. Duży odzew był w moją stronę od grupy, bardzo miło mnie to zaskoczyło, bo bardziej powiedziałam to żeby mi było lepiej a okazało się, że w odpowiednim czasie inni to usłyszeli, kiedy właśnie potrzebowali. 

                Wracałam do domu już taka podniesiona na duchu, bardziej zadowolona. W sobotę poszłam sobie na basen, skorzystałam z sauny, jacuzzi, byłam praktycznie sama, znów nie przeszkadzało mi to tylko umiałam to docenić, nawet żartowałam do koleżanki, że chyba stanę się aspołeczna jak tak polubię samotność, wróć nie samotność a bycie samą. W niedzielę też poszłam na basen, poszedł ze mną mój starszy syn, co muszę przyznać mnie zaskoczyło, bo często odmawiał jakiegoś wspólnego spędzania czasu. Było super :))) Już dawno tak sobie nie spędziliśmy czasu tylko we dwoje, nie pogadaliśmy o wszystkim i o niczym, nawet uczył mnie pływać. Nie idzie mi to jeszcze za dobrze, do przodu posuwam się w tempie żółwia ale nie tonę, nie boję się położyć na plecach a to ogromny sukces:)) Umiałam odpocząć, nie wybiegać za bardzo w przyszłość i nie martwić się na zapas co czasem jest dla mnie ciężkie. A dziś nastał poniedziałek i na dzień dobry czar prysł, tyle co w piątek odebrałam auto od mechanika i zapłaciłam 400 zł a dziś mi chyba padł akumulator bo nie odpaliłam go. Zadzwoniłam znów do mechanika, mają sprawdzić co i jak, martwię się trochę ile znów mnie skasują, ale tłumaczę sobie, że to jedna z rzeczy, na które ja nie mam wpływu. Zostało mi czekać, ale powiem Wam, że jak jestem taka zrelaksowana po weekendzie to łatwiej mi się nie użalać, że mnie to życie nienawidzi bo ciągle coś, umiałam to przyjąć jakoś tak spokojniej, że co będzie to będzie, przeżyłam tyle rzeczy, sytuacji, że to też przeżyję. 

                  Pokazuje mi to też, że tak naprawdę jak dam "czas czasowi", co jest ciężkie, kiedy jest źle to wszystko mija. Podobnie jak dobre rzeczy, dobry nastrój nie trwa wiecznie, tak samo złe samopoczucie, smutek, rezygnacja, żal też mijają. Może pomogło mi też rozpisywanie od nowa wdzięczności w zeszycie, czasem muszę na siłę wymyślać a czasem, tak jak wczoraj czas z synem, same się nasuwają. Wracam do pracy, miałam chwilę luzu i postanowiłam się odezwać:) Trzymajcie się trzeźwo i do następnego spotkania:)

                                                                                Anna

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

17.09.2024

20.09.2024

15.09.2024