23.09.2024
Witam Was ponownie po kilkudniowej przerwie, wracam z kolejną porcją przemyśleń bo trochę też się nazbierało. Przyznam się Wam, że po takim dłuższym czasie już "tęsknię" za tym moim pamiętnikiem. Zacznę może od tego, że niedawno wyszedł stąd mój starszy syn, porozmawialiśmy dziś trochę więcej niż zwykle, co bardzo doceniam. Przyznałam mu się już tak oficjalnie, że jestem w terapii leczenia uzależnień, przeczytał pierwszego posta tutaj bo powiedziałam mu, że piszę taki swój pamiętnik. On też mi pewne swoje sytuacje opowiedział, przyznał się do pewnych rzeczy, staramy się je przegadać. Nie będę tu pisać o co chodzi, bo to jego sprawy i chcę uszanować jego prywatność. To mój pamiętnik i o moich uczuciach więc zaznaczę, że odczułam ulgę.
Ulgę z tego powodu, że już nie owijam w bawełnę i nie upiększam faktu, że jestem alkoholiczką i piłam. Wie, że w zimie opiłam się do utraty świadomości, rozbiłam głowę, że młodszy syn bał się wezwać karetki i zna te inne sytuacje. Mam nadzieję, że pomału zaczniemy w trójkę robić sobie takie "rozmowy w toku", takie szczere o wszystkim, że moje dzieci zrozumieją, że nie jestem od oceniania czy krytykowania tylko od rozmowy, zrozumienia i pomocy. Jestem spokojniejsza bo mogę już im opowiedzieć, że byłam na terapii, co było czy jak się w pewnych sytuacjach czuję.
Wczoraj za to miałam kiepski dzień, zamiast planowanego dnia wolnego wylądowałam w pracy na recepcji od 7:00 do 19:00, zła, sfrustrowana bo nie umiałam odmówić. Jak widzicie to nie jest tak, że za każdym razem, wszystko co jest ładnie napisane i wydaje się proste, jest dla mnie takie w rzeczywistości, bo dopiero się tego uczę. I wczoraj najzwyczajniej w świecie nie chciałam wyjść na bezdusznego potwora, który mając wolne nie chce zastąpić koleżanki, która ma chorą mamę. To miał być jedyny wolny dzień od tygodnia i do końca miesiąca nie będę mieć też już żadnego, dlatego miałam płacz na końcu nosa. Przemęczenie źle na mnie wpływa, podstawą trzeźwienia jest program HALT a jego ważną częścią jest odpoczynek. Nie zawsze jest to możliwe tak jak bym chciała, dlatego cieszyłam się z tej niedzieli, ale odmówić nie umiałam. Konsekwencją tego jest właśnie rozdrażnienie, i trochę też użalanie się jak mi ciężko i źle bo muszę pracować...i jak już może zauważyliście z lubię zrobiło się muszę.
Rozmawiałam też dziś z koleżanką z dawnej pracy, ona jedyna widziała łysy placek na mojej głowie kiedy mój były wyrwał mi włosy, wie jak źle było, wie, że jestem w terapii. Też miała ciężkie chwile, ja dopiero teraz się dowiaduję od niej jak było jej ciężko. Piszę o niej w kontekście postrzegania siebie, tak podczas tej rozmowy wspólnej wpadło mi coś do głowy. Mianowicie, opowiadając mi swoją sytuację użyła słów: "tak sobie myślałam, że stara jestem i brzydka i na co mi to", a jak ja się oburzyłam to: "wiem, że chcesz być miła". I teraz nie chodzi mi o to co powiedziała ani czy chciałam być miła czy nie, tylko o to jak sami siebie widzimy a jak widzą nas inni. Bo ona dla mnie jest bardzo ładną, szczupłą kobietą, tak po prostu obiektywnie patrząc bez kadzenia, a ona siebie widzi okropnie. Ja też nieraz stojąc przed lustrem hmm.. szczerze nie zawsze się lubię, to źle włosy, to pryszcz, to gruba jestem itp. Tak dziś pomyślałam, że chciałabym się zobaczyć czyimiś oczami, jak ktoś mnie widzi, czy widzi grubą babę, czy kobietę i nie rozmyśla nawet nad tym, czy widzi te moje pryszcze jak ja czy ich nie dostrzega itp. itd. Może gdyby moja koleżanka spojrzała na siebie moimi oczami to poczułaby się lepiej, jesteśmy sami dla siebie okropnie surowi.
Ja tak mam, że umiem innych wytłumaczyć, zrozumieć, docenić a siebie nie, albo teraz już czasem. Miałam sobie powtarzać, że jestem ładna, dobra i wszystko się ułoży ale kiepsko z tym, kiepsko też z postanowieniem schudnięcia, co kilka kilogramów zjedzie w dół to potem powrót do "ustawień fabrycznych", a to też zmiana pewnych nawyków musi być i konsekwentność. Czasem myślę czy gdyby mi się udało to już bym się sobie podobała czy znalazłabym sobie coś innego do "tępienia". Jak to mówią: " samo się nie zrobi", chcę coś zmienić to pora wziąć się za robotę a nie tylko chcieć:)
Na koniec jak zwykle mój dzienniczek wdzięczności, a mam być za co dziś wdzięczna, oczywiście za rozmowę z chłopakami i z koleżanką, za możliwość pisania:)), za spokojny dzień na trzeźwo. Dziś kolejna koleżanka przeczytała przynajmniej w części tego bloga i usłyszałam, że się jej podoba to jak piszę, to kolejny powód do radości. Jutro jadę na terapię i przeczyta to jeszcze moja terapeutka, jestem ciekawa jej spostrzeżeń. Podzielę się tym z Wami jutro. Na dziś pewnie tyle, zanim Was "zagadam". Trzymajcie się trzeźwo i do jutra:)
Anna
Komentarze
Prześlij komentarz