10.09.2024

 


                Dobry wieczór w ten deszczowy wieczór. Wróciłam właśnie z terapii indywidualnej, więc trochę chcę się z Wami podzielić moimi myślami i uczuciami. Opowiedziałam o tych ostatnich dniach z synami, o tym jak pierwszy raz od dawna rozmawialiśmy, że przyznałam się Bartkowi, że jestem alkoholiczką i jestem w terapii leczenia uzależnień, o tym, że jestem alkoholiczką to raczej wiedział bez mówienia. 

             Moja Pani terapeutka spytała jak teraz, na trzeźwo patrzę na np. taką sytuację jak ta z nieudanym zakupem domu, czy czegoś mnie to nauczyło. Nauczyło, że plany mogą zmienić się w ciągu 5 minut, te dwa dni doła po prostu musiałam przetrwać, na tzw. dupościsku, nie da się tak całe życie, ale wiedziałam, że smutek i żal minie, musiałam przeczekać. Wyszła dziś przy tym też pewna historia, końcówka mojego małżeństwa, ostatni rok gdzie oprócz alkoholu jeszcze grałam w grę, przypomniałam  sobie nazwę: "State of survival". Szczerze to trochę wyparłam chyba ten czas, nie wracam do niego często i nie wiem czy nie wstydzę się tego bardziej niż alkoholu. W sensie alkohol zmarnował mi dużo czasu...bardzo dużo, moim dzieciom dzieciństwo, więc krzywdy są ale granie zmarnowało mi kupę kasy, którą teraz mogłabym dołożyć np do mieszkania albo dla Maćka na studia, albo jakieś lokaty dla obydwóch. I strasznie boli mnie ten aspekt finansowy, chociaż to tylko kasa i jak to mówią raz jest raz jej nie ma, to strasznie się tego wstydzę i nie lubię sobie tego przypominać nawet. Może też dlatego, że podwójnie mnie nie było dla moich dzieci, kurczę aż się popłakałam teraz.

             No jak widać  nie z wszystkim co zrobiłam się pogodziłam, te wydane pieniądze ( duże bo kilkadziesiąt tysięcy zł) w jeden rok wywołują do dziś spore wyrzuty sumienia. Ten etap grania był krótki ( kilka miesięcy, góra rok już nie pamiętam) ale intensywny pod kątem właśnie czasu spędzanego na grze, praktycznie codziennie, często też nieważne było wszystko inne. Jak szybko się zaczął tak szybko się skończył, osoba- mężczyzna poznany w tej grze uświadomił mi, że to bez sensu, że jak chcę wydawać pieniądze na siebie to lepiej na kosmetyki czy ciuchy, że dobrze by było ogarnąć życie realne a grę zostawić, i jako facet pokazał, że pozwalam źle się traktować mężowi i spytał dlaczego jeszcze z nim jestem. Wtedy postanowiłam odejść, i nie.. nie dla faceta, nigdy w realu się nie spotkaliśmy, nie wiedział też, że piję, ale dla siebie. To jakby w tym wszystkim, w mojej jakby nie patrzeć uzależnionej wtedy okropnie głowie, od alkoholu ale też od tej gry, była jednak świadomość, że jeśli nic nie zrobię to pójdę na dno szybko jak Titanic, zadziałał normalnie instynkt samozachowawczy. 

                    Mam za dwa tygodnie pokazać tego bloga mojej terapeutce, będzie stres, mam z tyłu głowy znów jak oceni itp ale teraz trochę więcej rozumiem, może pokaże mi gdzie jeszcze w tym wszystkim błądzę, nad czym gdzieś jeszcze bardziej może popracować. A może powie: "Pani jeszcze z tym poczeka", sama się czasem zastanawiam czy to nie brzmi może jak jakiś bełkot, bo jak czytam to czasem ciężko tu znaleźć początek czy środek, bo końca się nie spodziewam. Znów boję się oceniania mimo, że wiem, że go nie będzie i nie o to w tym chodzi, ale siedzi gdzieś w głowie...echhh

               Minęła godzina a moich myśli nawet pół nie spisałam ale na dziś musi wystarczyć. Dziękuję dziś za udany dzień w pracy, za to, że wydałam 800 zł na okulary bo mogłam dzięki pracy sobie na to pozwolić. Jutro mam urodziny, pierwsze, podobnie jak Sylwester bez alkoholu, a nie wróć, drugie. W tamtym roku też wrzesień to był któryś z kolei miesiąc gdzie nie piłam. Nie myślę w sumie co będę robić, bo na pewno  pracować, a czy coś więcej, czy Bartek przyjdzie, czy gdzieś wyjdę czy będę w domu to  grunt żeby na trzeźwo. Miłej nocki Wam życzę, trzymajcie się trzeźwo i do "zaś" bo nie wiem czy jutro coś napiszę. 

                                                                                           Anna        

     Ps. Dzisiejsze zdjęcie na górze, spodobało mi się bo to taka moja droga w trzeźwości, mam nadzieję, że  mnie zaprowadzi tam gdzie chcę, a fajne to, że jeszcze nie wiem gdzie to jest, taka droga w nieznane:)

            

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

17.09.2024

20.09.2024

15.09.2024