07.09.2024

 

 

                  Dobry wieczór, witam Was w kolejny ciepły w sumie już wieczór. Żeby być konsekwentną, ale też dotrzymującą słowa, dziś trochę więcej o mnie i moim uzależnieniu. Zanim jednak jakoś poskładam te myśli w całość, obiecałam polecić pewien podcast, dziś wysłuchałam dwóch części i naprawdę polecam, mnie mocno zaciekawił. Jest to podcast Jakuba Żulczyka i Juliusza Strachoty: "Co ćpać po odwyku", porusza bardzo ciekawe kwestie zwłaszcza dla osób uzależnionych, mechanizmu iluzji i zaprzeczeń, a także tego, jak i czym wypełnić życie kiedy nie ma już w nim alkoholu czy narkotyków. Jestem na samym początku drogi, początku słuchania ale zamierzam zgłębiać temat.

                 Jestem po nocce, i trzech godzinach recepcji przez dzień, po tym dzisiejszym słuchaniu zastanawiam się ile z mojej pracy jest faktycznie chęcią zarobku, to, że muszę pracować i z jednej pracy się nie utrzymam nie podlega dyskusji, ale teraz myślę ile z tego jest jakąś formą przekierowania jednego nałogu w drugi- pracoholizm, co byłoby nie czarujmy się tragedią. Powinnam znaleźć jakiś taki balans między tym wszystkim, nie wiem jeszcze jak ale nie chcę żeby znowu praca pochłaniała cały mój wolny czas, ostatnio często tak bywa. 

                  Mocno teraz skupiam się na finansowym aspekcie mojego życia, nie wiem czy nie jest to też właśnie związane z moją przeszłością, dzieciństwem i biedą ale także z moim małżeństwem, rodziną, która pieniądze miała, mąż dobrze zarabiał, ale też zawsze z tyłu głowy, że za dużo nie mogę wydać, czy na pewno coś mi potrzebne itp., często poczucie winy bo wydałam na to czy tamto, niekoniecznie rzeczy potrzebne. Ale od początku może, spróbuję to poukładać. 

                 Jak już wspomniałam pochodzę z biednej rodziny, mama mieszkała bardzo daleko od miasta, babcia zajmowała się gospodarką i dziećmi sama, dziadek zmarł zaraz po II wojnie światowej, wskutek tortur, którym go poddawano, nie wrócił już do zdrowia- tyle wiem z przekazu mamy. Chodziła na boso do szkoły czy kościoła, miała buty ale tak musiała szanować, że ubierała przed drzwiami dopiero, oczywiście pomijając zimę na pewno. Zawsze jak się z bratem buntowaliśmy, płakaliśmy, że czegoś nie mamy to powtarzała nam, że my to nie mamy na co narzekać bo ona to dopiero miała, że my nie wiemy co to bieda. I pewnie takiej jaką ona zna my nigdy nie poznaliśmy, ale mieliśmy swoją własną: brak wycieczek, ubrania po kimś, często jedno i to samo powtarzające się jedzenie jak np. mielonka wieprzowa lub drobiowa, już wolałam suchy chleb ze solą- i często też taki jadłam. Mama zawsze pracowała, była kucharką w dużym zakładzie uzdrowiskowym, ale zarabiać zarabiała marnie, tata cóż, z nim bywało różnie. Był alkoholikiem, dobrym w swoim fachu kamieniarzem, ale przez alkohol często tracił pracę. Mama mimo narzekań musiała go kochać, tak myślę, ale dopiero niedawno wyszło na terapii, że mam do niej żal. To tata pił a żal mam do mamy, aż niezrozumiałe ale jednak. Chyba o to, że wybierała zawsze jego, jego wódkę i papierosy na kreskę a dla nas suchy chleb. To, że rozumiem dlaczego, że była współuzależniona, że nie chciała dla nas źle, że inaczej nie umiała nie sprawia, że jest mi lżej bo nie mogę tego z nią obgadać, nie wyjaśnię z nią tego chociaż bardzo bym chciała bo... hmm..nie wiem jak to ubrać w słowa: nie ma i nigdy nie miała w sobie takiej empatii, zrozumienia, jakiejś takiej inteligencji emocjonalnej. Nie miała może do tego warunków, żeby się tego nauczyć, teraz już zaczyna się u niej demencja i ani tyle z rozmowy, tego mi zawsze w kontakcie z mamą brakowało. Tata był znów bardzo oczytany, mądry na swój sposób ale alkohol sprawił, że podobnie jak z mamą rozmowy z nim nie było żadnej. 

            Ciężko mi przypomnieć sobie dzieciństwo, pomijając taki ogólny zarys, gdybyście spytali mnie o jakieś szczegółowe rzeczy  to umiem wymienić nawet kilka złych wspomnień a mało dobrych. To pewnie nie tak, że ich nie ma, ale są jakoś tak zakopane, a mi zawsze jakoś łatwiej wyszukać te złe momenty. Bardzo dobrze się uczyłam w podstawówce, pamiętam, że rodzice z tego byli dumni, pamiętam mamę jak dostała jakiś dyplom za moje wyniki w nauce jak się cieszyła. Natomiast szkoła średnia to już inna bajka, nie byłam co prawda nigdy zagrożona, ale do świadectwa z paskiem było mi daleko. To też ten czas gdzie w moim życiu pojawiły się imprezy z alkoholem, którego mimo mając ojca alkoholika, nie odmawiałam. To był też czas, gdzie często się wstydziłam z powodu braku pieniędzy, jednak koleżanki i kolegów miałam takich, że naprawdę nie dali mi nigdy odczuć, że jestem gorsza, to ja za taką się uważałam. Całą szkołę średnią bez chłopaka, podczas gdy koleżanki miały już kolejnego, płacząca po kątach, marząca o miłości, takiej wiecie, z harlekinów, które w tamtym czasie ( lata 90-te) były bardzo popularne. Kto wtedy słyszał o terapii, kazali się brać za robotę żeby wszystko przeszło. Dziś myślę, że to, że tak poszłam za moim mężem, że ominęłam wszystkie czerwone flagi to efekt raz tego, że bardzo brakowało mi miłości i był pierwszą osobą, która "zwróciła na mnie uwagę" oraz to, że jednak skusił mnie status materialny, czytaj dom na wykończeniu, rodzina, która wydawała mi się "lepsza" niż moja. 

               Nawiązując do tej pierwszej osoby, która zwróciła na mnie uwagę; miałam w klasie bardzo dobrego kolegę, był bardzo mądry, czasem miałam wrażenie, że dla mnie "za mądry", czasem musiałam poczytać o tym o czym opowiadał żeby nie wyjść na laika. Bardzo go lubiłam, ale był kolegą a ja jego koleżanką z klasy, nigdy nic nie powiedział, nic nie zrobił żebym pomyślała inaczej. w 5 klasie już technikum, maturalnej czas studniówki był dla mnie taki znów nieciekawy bo nie miałam kogo zaprosić, wtedy to nawet nie wiem czy był ktoś kto mi się podobał. Za namową koleżanki zaprosiłam jej starszego brata, tak naprawdę jakieś może dwa tygodnie przed. Pamiętam jak Łukasz zażartował, że skoro  oboje nie mamy z kim iść to możemy iść razem, zrobił to kilka dni po tym jak w końcu miałam już osobę towarzyszącą. Przeszliśmy nad tym do porządku dziennego, on prowadził tą studniówkę, wytrzymał do 22:00 i zniknął, okazało się, że się upił, i to bardzo. Dopiero pod koniec szkoły okazało się, i moje koleżanki były bardzo zdziwione, że nic nie wiem, że ponoć całą szkołę średnią był we mnie zakochany..a ja niczego się nie domyślałam. Opił się bo ponoć nie mógł znieść, że byłam z kimś innym. Tak teraz jak piszę dotarło do mnie jak to życie potrafi być pokrętne, 5 lat czułam się brzydka i niekochana a 5 lat ktoś się we mnie kochał. 

                 Mieliśmy mieć ognisko na zakończenie szkoły, może byśmy porozmawiali, ale ja nie dotarłam. W dzień rozdania świadectw byłam na pogrzebie mojego taty na drugim końcu Polski, popełnił samobójstwo. Miałam 20 lat, niby już dorosła, ale okropnie to przeżyłam, miałam okropne wyrzuty sumienia, że może gdybym coś zrobiła  to by tego nie zrobił, nie znałam wtedy słowa depresja, za to słyszałam, że to diabeł kusi ludzi i widzą wtedy to o czym marzą i inne takie bzdety. Dwadzieścia kilka lat minęło i jak zmieniła się nasza świadomość jako społeczeństwa nawet to szok. 

             Znów jest późno a ja od tematu uzależnienia, małżeństwa bardzo odbiegłam bo przypomniał mi się ten kolega, tak trochę wdarła mi się nostalgia:), taka tęsknota chyba nawet za tamtym czasem. Chyba jutro już wrócę do tematu, albo i nie bo jak możecie zauważyć, moje myśli to czasem tak galopują, że więcej pewnie przekazałbym mówiąc niż pisząc, ale lubię pisać:) Może jak te wszystkie wyrywkowe myśli i wspomnienia poskładam w całość to nabierze to jakiegoś składu i ładu. 

             Dziś dziękuję za kolejny trzeźwy dzień, za możliwość dzielenia się z Wami swoimi przeżyciami i myślami, za rozmowę z koleżanką z pracy. Posłucham dziś jeszcze do spania tego podcastu, spróbuję poukładać sobie trochę wspomnienia zanim wrócę tutaj jutro:) Dziś to chyba będę sobie wspominać tego mojego kolegę:), takie dobre myśli na koniec dnia. Trzymajcie się trzeźwo i do jutra:) 

                                                                                                            Anna

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

17.09.2024

20.09.2024

15.09.2024