12.05.2025
Witam ponownie po dość długiej, tym razem, przerwie. Zastanawiam się czemu tak długo nic nie pisałam, czy przez brak potrzeby pisania, czy przez brak czasu. Moje życie płynie w miarę spokojnie, uczę się "nudy", przyzwyczajam się do niej, znajduję sobie zawsze jakieś zajęcie albo po prostu odpoczywam. Od tygodnia nosiłam się z zamiarem napisania czegoś, ale dziś usiadłam do tego przez mojego młodszego syna, albo dzięki niemu:)
W tamtym tygodniu pisał maturę, jeszcze w tym tygodniu dziś i jutro, mocno się stresował ale wszystko już praktycznie za nim nim, z czego bardzo się cieszę. Ale do czego zmierzam, wczoraj spytał kiedy znów wrzucę coś na bloga, czyta i jest na bieżąco, wczoraj znów przeczytał mój pierwszy wpis, ten, w którym opisuję od czego tak naprawdę wszystko się zaczęło, od kiedy zaczęłam zmieniać swoje życie i siebie. Znów miał łzy w oczach, też nie lubi wspominać tamtego czasu, tamtej mnie, ale powiedział, że z drugiej strony to piękne jak się zmieniłam. Wiecie, popłakałam się, bo to coś cudownego usłyszeć takie coś, poczułam się cudownie, wyjątkowo, poczułam się kochana, wiem, że chce więcej takiej mamy jaką jestem teraz, nie chce już tamtej sprzed dwóch lat np. Długo nie czułam, że się zmieniam, często miałam wrażenie, zwłaszcza na początku drogi, że to wszystko bez sensu, że ciągle muszę mieć w życiu pod górkę, a inni to mają lepiej itp. Już ten mój ostatni wpis był o zmianie, że zaczynam ją odczuwać i doceniać. Najtrudniejsze nadal dla mnie jest cieszenie się drobiazgami, docenianie ich, łatwo mi czuć zadowolenie kiedy wszystko układa się taka jak ja chcę, ciągle wydaje mi się, że ja wiem co dla mnie dobre i dobrze jest tylko po mojemu. Niestety tak to nie wygląda, po mojemu nie zawsze jest dobrze, często to czego mi się nie chce robić czy to czego się boję najbardziej mnie zmienia na lepsze, potem w efekcie bardziej motywuje. Gdzieś wyczytałam, że motywacja nigdy nie przychodzi przed działaniem, pojawia się kiedy zaczynasz, i na własnym przykładzie stwierdzam, że to prawda.
Schudłam już albo dopiero 9 kg, ale kiedy widzę efekty, mimo, że nie są jakieś niesamowite to bardziej mi się chce chodzić, robię po 17 tysięcy kroków dziennie, pływać- też coraz lepiej mi idzie. Dla sportowca to pewnie żaden wyczyn, dla mnie to ciągła walka z "nie chce mi się", i swoją wagą i sylwetką bez kondycji. Dodatkowo już oficjalnie zostałam studentką rachunkowości i finansów:)) jestem dumna, że się zdecydowałam. Boję się bardzo, mam ciągle myśli w głowie czy to dobry pomysł, czy ogarnę to finansowo, czasowo i zdolnościowo:)) Ale powiedziałam A to powiem i B i Z mam nadzieję. Czas pokaże czy to była dobra decyzja, ale nie chcę żałować, że nawet nie spróbowałam. Wielu rzeczy teraz próbuję, mimo strachu czy wstydu, dają mi satysfakcję, nie chcę już stać z boku i tylko się przyglądać, chcę też w tym moim życiu uczestniczyć. Dodatkowo to, że zdecydowałam się na terapię mimo strachu, to, że dałam radę w wielu kryzysach, przetrzymałam nawrót i zaczęłam wtedy mimo ogromnej niechęci przerabiać 12 kroków, pisać wdzięczności typu: dziękuję za kocyki i książkę, za prąd, za ciepłą wodę itp. gdzie miałam wrażenie, że to bzdety bo ja to bym, chciała kochającego mężczyznę, mieszkanie, lepiej płatną i tylko jedną pracę- to dla mnie byłyby powody do wdzięczności. Ale okazało się, że właśnie wtedy kiedy jest pod górkę wdzięczności pomagają najbardziej, uczą doceniać drobiazgi, cieszyć się życiem takim jakie jest aktualnie, z wszystkimi blaskami i cieniami. Przecież ja uwielbiam czytać książki pod kocykiem i z herbata w ręce:))
To wszystko jest możliwe dzięki mojej pracy nad sobą, dzięki trzeźwemu życiu. Warto było przejść tą drogę i warto iść nią dalej, choćby po to właśnie żeby usłyszeć od dziecka, że to piękne jak się zmieniłam:)) Dało mi to niebywałą motywację do dalszego rozwoju, do dalszego trzeźwego życia, do coraz to nowych wyzwań, dało mi kopa do "chcenia", chcę żyć trzeźwa, chcę żyć po prostu:)) Mimo braków, które czasem mi doskwierają, pewnie jeszcze nieraz będą, cieszy mnie to życie, które mam:)) Życzę tego każdemu kto zaczyna czy jest w trakcie swojej drogi, niekoniecznie leczenia uzależnienia, ale zwyczajnie pracy nad sobą, życzę tego też sobie dalej:)) W tym dobrym nastroju żegnam się dziś z Wami i postaram się pisać częściej:) Trzymajcie się trzeźwo:)
Anna
Komentarze
Prześlij komentarz